Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

czwartek, 11 sierpnia 2011

Początek

„Moje Brzydactwa”

Jak opowiedzieć swoją historię? Czy przekazując ludziom cokolwiek, opisywać rzeczywistość, czy wpleść marzenia? I po co w ogóle tymi pytaniami zaprzątać sobie głowę?
Co ma sens? Czym jest sens?
            Uznałam, że powinnam zrobić coś, co pozwoli mi po prostu być. Opowiedzieć o sobie, choć nie o takiej mnie jaką jestem tu i teraz, lecz o takiej, jaką chciałabym być, czyli trochę prawdy, trochę wyobraźni… W sumie to przecież cała ja.
            Dlaczego opowieść w formie pamiętnika? Bo to najłatwiejsze. Możesz przekazywać myśli, przeskakiwać w czasie – możesz wszystko.
Ktoś powie: „to już było”. A ja się pytam: „czego nie było?” Trudniej wymyślić coś nowego w XXI wieku. Tyle już odkryto, wynaleziono…
Moim zdaniem każda opisana historia jest nowa – inny autor, inna wizja, inne spojrzenie. Pewna mądra osoba kiedyś powiedziała „nic dwa razy się nie zdarza” – ja w to wierzę.
Tak naprawdę nie obchodzi mnie co ktoś powie i napisze, czy przeczyta czy nie. Nie po to to robię… A po co? Tak sobie – bo mam 1001 pomysłów na sekundę i  jestem grafomanką? Możliwe, że to także jest powód.
Tak sobie przyszłam na świat . Malutka, rozwrzeszczana, czerwona – widzę to oczyma wyobraźni. Nie mogę przecież wiedzieć jak wówczas wyglądałam.
Tak sobie dorastałam, chodziłam do szkoły i od tak sobie zawsze lubiłam brzydactwa, misie, owce, straszne opowieści, babichy (czyli czarownice, wiedźmy itp.), zwierzątka i gwieździstą noc. Na imię mi Rozalka, a w tym pamiętniku mam ok. 25 lat.
            Sama nie pamiętam jak to się stało, że zaczęłam prowadzić sklep „Moje Brzydactwa”… Czy naprawdę go prowadzę sam zdecyduj.
Właściwie historia zaczyna się od momentu odziedziczenia małego lokalu w centrum miasta, po bogatej ciotce (tak, wiem to też już było… I co z tego?).
Niestety nie jestem umysłem ścisłym i nie umiem się zajmować prowadzeniem biznesu. Mam duszę artysty i potrafię wymyślać rzeczy, ideologie, teorie a do tej pory przyszła mi do głowy jedynie myśl jaka nazwę może nosić mój „interes”. 
Potrzebny mi więc ktoś, kto zająłby się tymi wszystkimi prozaicznymi kwestiami jak finanse, sprawy biznesowe, prawne i innymi nudami. Ta osoba będzie miała na imię Magda – chyba dobre imię dla konkretnej, twardo stąpającej po ziemi przyjaciółki?
Dzięki niej wszystko stanęło na nogi i nadszedł straszny dzień otwarcia „Moich Brzydactw”.
            Zjawiło się kilku znajomych, którzy powiedzieli:
„To się tylko będzie kurzyć”.
„Takie rzeczy to dla dzieci”.
„Nie, ja bym tego dziecku nie kupiła”.
„Ale to brzydkie”.
„Lepiej sprzedaj ten lokal”.
„Może ktoś otworzyłby tu pizzerię”.
„Zbankrutujesz, ale pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć”.
„Po co pchałaś się w tą dotację z Unii?”
„Właśnie, z czego to spłacisz jak zbankrutujesz?”
„No, daję ci miesiąc. Potem mogę od ciebie kupić tę budę”.
„Weź ty wreszcie wydoroślej. Masz przecież już ponad 25 lat – nie jesteś dzieckiem”.
            Pomyślałam, że to bardzo optymistyczny początek. Teraz przynajmniej ludzie mają okazję zobaczyć coś, co udało mi się skończyć.
Zaczynałam już pisać książkę, której główną bohaterką była czarownica – nie skończyłam. Rysowałam komiks o dziewczynie i chłopaku, o pustych niuniach i miłości -  nie skończyłam. Uszyłam misia i miałam wymyślić do niego historię a potem stworzyć kolekcję pluszaków – nie skończyłam. Zaczęłam projektować folkową modę – nie skończyłam…
Teraz przynajmniej mogę być dumna patrząc na wystrój sklepiku – bo jest skończony i gotowy.

10 komentarzy:

Daniela pisze...

Witaj! Miło mi, że zostawiłaś swój ślad na moim blogu! Zaintrygowałaś mnie tym postem, tytułem bloga i jego wystrojem. Wszyscy starają się przekazać , to co najpiękniejsze , a Ty zapowiadasz odwrotność!Czy to może delikatna kokieteria i brzydactwa okażą się piękne inaczej?!
Będę podglądać!Pozdrawiam!

Moje Brzydactwa pisze...

Przyznam się, że to jest przewrotne zagranie z mojej strony, ponieważ sama jestem przewrotna:)

Annette pisze...

Ja już widzę, że tytuł bloga jest przewrotny. Pięknie rysujesz.
Ja nie mam wogóle talentu do rysunku, więc podziwiam Twoje zdolności.

Esterson pisze...

Witaj:)
Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga, widzę , że pokrewna dusza artystyczna:) Z zaciekawieniem przeczytałam Twoje opowiadanie i nie ukrywam, że czekam na ciąg dalszy, te Twoje brzydactwa są piękne w swojej "brzydocie" . Czekam więc na nowe.
Pozdrawiam:)

savannah pisze...

Wszystko juz bylo na tym swiecie ! A wiec to co robimy to inne, nowe wersje starszych wersji. Bo przeciez ilez jest wierszy, filmow, powiesci o milosci, a jaedank konca nie widac, bo kazdy z nas jest inny, wyjatkowy. Na szczescie nie jestesmy robotami i kazdy ma swoja wlasna historie.
A jesli o Ciebie chodzi to mam dobre uczucie i wiem ze cos z Tego bedzie. Nawet jesli ciezko czasami doprowadzic raz zaczete sprawy do konca. Mimo to, nie poddawaj sie, ale tez nie rozdwajaj sil ciagnac "wszystkie sroki za ogony". Skumuluj swoje sily na jednym projekcie a wtedy nie zbaczaj z raz obranej drogi :) Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Cześć,
wszystko jest OK, tylko niektórzy (ja) mają kłopot z czytaniem białych literek na kolorowym tle.
Gdyby dało się zmienić te "bukwy", byłoby super.
pozdrawiam, elka

Moje Brzydactwa pisze...

Postaram się zmienić tylko nie mam pojęcia jakie litery wybrać do tego szablonu

Juta pisze...

No to zaczynamy fajną zabawę.Z tymi literami poproś Magdę niech się tym zajmie.W końcu skoro ja zatrudniłaś to niech Ci pomaga:)))))
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

MagiA pisze...

Świetny początek blogowania, przecudowne szkice!!! Podobają mi się badzo!!! Dzięki za odwiedzinki :) Myślę, że mogłyśmy się spotkać na którymś zlocie czarownic :) Wiesz, te nasze mikstury mogły tylko spowodować, że dużo nie pamiętamy z tych sabatów ;)

Moje Brzydactwa pisze...

MagiA - to jest bardzo możliwe-tym bardziej,że Wasylina sprzedała mi parę ciekawych przepisów:P