Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Tadek

 
Po przeprowadzeniu wszystkich formalności związanych z odziedziczonym lokalem dostałam do ręki klucze i poszłam sprawdzić co też będzie należało do mojego „posagu”. Może zwabię na lokal jakiegoś super przystojnego łowcę posagów?
Niestety na razie zwabiona została tylko Magda, która po przekroczeniu ze mną progu pomieszczenia stwierdziła:
- Los się do nas uśmiechnął. Mamy sklepik!
- MY?
- A co? Myślałaś, że zostawię cię z tym samą? Doskonale wiem, że ty byś to sprzedała i zmarnowała taką szansę. Poza tym kto będzie prowadził twoje finanse?
- Ha! Widzę, że masz już szczegółowy  plan działania… Ale i tak nie mam kasy na wyposażenie sklepu.
- Od czego są dotacje unijne? Napiszemy biznesplan i postaramy się żeby coś dostać.
- Jakby to było takie proste… A co potem? Przecież trzeba się jakoś utrzymać…
- To się utrzymamy, mamy co sprzedawać! Ty masz chorą wyobraźnię i do każdego przedmiotu dorobisz ideologię. Jesteś w tym bardzo przekonywująca, wiesz?
- O proszę, czego to się może człowiek dowiedzieć o sobie, kiedy dostanie spadek. Nie boisz się ze mną przyjaźnić skoro mam chorą wyobraźnię?
- Oczywiście, że nie. To właśnie w Tobie lubię. Dostarczasz mi wrażeń. Ja jestem zbytnią realistką, dlatego będę pomagać ci przy rachunkach i innych „nudach” jak to nazywasz.

Stało się! Napisałyśmy biznesplan i po długich miesiącach starań dostałyśmy kasę. Nie było łatwo, co to to nie. Łatwo można dostać w nos, dać się oszukać, naciągnąć, potknąć się na dziurawym chodniku, ale wyciągnąć pieniądze od Unii jest trudno.
Nam się powiodło ponieważ Magda tryskała optymizmem i wiarą w system, ja zaś tryskałam pesymizmem oraz ostudzałam jej pełne entuzjazmu okrzyki kiedy zrobiłyśmy jakiś mały kroczek w kierunku dotacji.
W międzyczasie w weekendy porządkowałyśmy lokal, który od dawna nie był użytkowany.
Znajdowały się tam stare graty, lecz one od razu w moich oczach miały zastosowanie. Na przykład stary kredens (zawsze marzyłam o kredensie, ale blokowa kuchnia nie przewiduje miejsc dla kredensów). Zjedzony przez korniki, z odpryskującą farbą oraz nadgryzioną tylną nogą. Magda chciała go wyrzucić jako pierwszy śmieć, jednak ja się uparłam. Zaraz też nadałam mu imię „Ziutek”. Upersonifikowane przedmioty łatwiej obronić.
Przeciwko „Ziutkowi” przemawiał jego stan zewnętrzny przeszkadzający mu w byciu funkcjonalnym oraz koszty renowacji. Na szczęście okazało się, że znajomy Magdy, który co drugi weekend przychodził nam pomagać (i przeważnie gapił się na nią jak ciele na krowie dojki) zna się na tym, więc zabrał „Ziutka” do naprawy.
W zamian zażądał kolacji z nami obiema (nie wiem czy liczył na trójkącik, czy była to przykrywka dla jego zainteresowania moją przyjaciółką).
Naturalnie zgodziłam się zanim Magda powiedziała „ale…” i nie miała już argumentu aby wymigać się z kolacji.
Ten znajomy miał na imię Tadeusz a na jego cześć powstał kolejny szmaciany kocur „Tadek”, również bez ogona jako kuzyn Wstydricha.
Tadek ma głupkowaty wyraz twarzy – mniej więcej taki sam jak Tadeusz spoglądający na Magdę. Do tego ma sporo sznytów na łapkach, bo nasz znajomy zajmował się głównie zdzieraniem starej tapety i wbijaniem gwoździ a to przysparzało mu kolejnych obitych palców i zadrapań.
Tadek w projekcie
i wykonany
Ps. Wyjeżdżam w Beszczady, co prawda na krótko, ale nie będzie mnie przez chwilę dlatego pewnie później będę nadrabiać zaległości w komentarzach, za które już teraz bardzo Wszystkim dziękuję!!!!!!


9 komentarzy:

Daniela pisze...

Należy przyznać , że obrotne z Was kobietki i jak w każdym interesie potrzebna jest odwaga i determinacja!

GROSZKI w PASKI pisze...

Witam ! Od roku biję się z myślami o własnej galerii,ale przez ostatnie trzy dni ta myśl nie daje mi spać!Przeczytałam Twojego bloga i muszę przyznać ,że podjęłyście wspaniałą decyzję.Najważniejsze jednak jest to,że jesteście dwie.Życzę powodzenia i czekam na zdjęcia z urządzonego już wnętrza.Pozdrawiam gorąco:)

Annette pisze...

Fajne to kocie kuzynostwo :)

Zula pisze...

Kotki fajne i powodzenia w sklepiku :)

HaftyTiny pisze...

Wykapany Wstydrich, jak bliźniaki ;)

Yrsa pisze...

Taka Magda to skarb , zazdroszczę Ci energicznej i pełnej optymizmu przyjaciółki .
Życzę miłego bieszczadowania , pogoda zapowiada się całkiem fajna .
Pozdrawiam Yrsa

Peninia / Gosia pisze...

A więc życzę powodzenia:)Super!Gratuluję;)
Miłego spędzenia czasu w Bieszczadach:)Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny na blogu:)

Juta pisze...

No to jest już księgowa czyli ktoś odpowiedzialny za powodzenie w prowadzeniu interesu.Zapewne Tadeusz również odegra dalszą rolę.A w Bieszczady może pojechałaś w poszukiwaniu ciekawych rzeczy do nowego sklepiku?:))))))))
Pozdrawiam

anuk_pl pisze...

Fajny kocurek :) Dziękuję za udział w candy :) Pozdrawiam, Aga :)